poniedziałek, 11 marca 2013

obiad na rozgrzewkę

Zima znów przyatakowała Londyn. Nie jest to mróz i śnieżyca jak w Polsce, raczej przenikliwy wiatr i szybko topniejący śnieg. Mimo wszystko zimno, wilgotno i nieprzyjemnie.
Jakbym coś przeczuwała, od tygodnia chodził za mną bogracz. Powoli kompletowałam składniki, na kilka razy przypominając sobie co tam jeszcze było (i oczywiście na koniec okazało się, że pomidory w puszce się skończyły i zapomniałam dodać marchewki) Efekt olśniewający, wart każdej minuty poświęconej na przygotowanie dania i wreszcie dogadałam się z wołowiną. Serio jeden z najlepszych obiadów jakie ostatnio jedliśmy (choć zapiekanka z ziemniaków z mięsem mielonym i rozmarynem też była niczego sobie).

bogracz 
przepis z Kwestii Smaku z moimi modyfikacjami
ok 500 g mięsa gulaszowego (wołowiny/cielęciny/baraniny/jagnięciny)
ok 200 g boczku
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
3 papryki,
3 pomidory
5 ziemniaków
2 łyżki masła i1 łyżka oliwy
4 łyżeczki mielonej wędzonej papryki (lub słodkiej)
3 łyżki sosu sojowego (opcjonalnie)
1 łyżka koncentratu pomidorowego(użyłam zamiast tego 1/3 puszki pomidorów)
2 średnie marchewki
gorąca woda lub domowy bulion

Przygotować składniki: mięso pokroić w około 2cm kostkę i ocieplić do temperatury pokojowej. Boczek pokroić w plasterki a następnie w 2 cm cienkie paseczki. Cebulę drobno posiekać, czosnek przetrzeć przez praskę lub posiekać.
Do kociołka/garnka włożyć boczek i obsmażyć go dokładnie aż będzie lekko chrupiący i wytopiony.
Dodać masło i oliwę, gdy tłuszcz będzie gorący dodać cebulę i smażyć ją na umiarkowanym ogniu, lekko ją rumieniąc. Pod koniec dodać czosnek i smażyć jeszcze przez 1-2 minuty.
Włożyć mięso (kociołek/garnek musi być bardzo dobrze rozgrzany) i dokładnie obsmażyć je z każdej strony. Mięso najlepiej smażyć partiami, wkładając do garnka po 3 - 4 kawałki mięsa jednocześnie, tak aby temperatura w garnku się nie zmniejszyła. Mięso musi być szybko i dokładnie obsmażone na większym ogniu, wówczas zachowa soczystość i po ugotowaniu nie będzie suche.
Dodać mieloną paprykę w proszku, sos sojowy i koncentrat pomidorowy, wymieszać. Pod chwili wlać 1 szklankę gorącej wody, doprawić solą i pieprzem, zagotować. Gdy gulasz będzie już równomiernie bulgotał, ustawić umiarkowany ogień (na minimalnym ogniu z uchyloną przykrywką) i gotować przez około 2 godziny, do czasu aż mięso będzie miękkie . W międzyczasie uzupełniać gorącą wodę lub bulion, w miarę jak będzie ich ubywało, tak aby mięso było prawie całe przykryte.
Dodać ziemniaki, posolić i delikatnie wymieszać. W razie potrzeby dodać wody lub bulionu. Gotować przez około 15 minut lub do czasu aż ziemniaki będą prawie miękkie, ale jeszcze jędrne w środku.
Dodać pokrojoną w kostkę paprykę, marchewkę w talarkach i gotować przez około 5 minut. Dodać pomidory, delikatnie wymieszać, gotować przez około 1-2 minuty i zdjąć z ognia.
Podawać z pieczywem. (Najlepiej świeżym i z masłem,alei czerstwa bułka do maczania się nada)

Zapiekanka ziemniaczana z mięsem mielonym i rozmarynem
5-6 sporych ziemniaków
ok 200-250 g mięsa mielonego (najlepiej wołowego)
1 spora cebula
spora garść świeżego rozmarynu
skórka starta z połówki cytryny
1/3 szklanki śmietany
oliwa z oliwek

Cebulę pokroić w drobną kostkę, zeszklić na oliwie; dorzucić mięso mielone. Smażyć kilka minut, aż przestanie być surowe, dorzucić posiekany rozmaryn, skórkę z cytryny.
Ziemniaki obrać, pokroić w plasterki, dorzucić do smażącego się mięsa. Podgrzewać parę minut, dodać śmietanę, wymieszać, posolić. Przełożyć do naczynia do zapiekania i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180*C na ok 20 minut (aż ziemniaki będą miękkie)

P.S.kupiłam sobie w sobotę na dzień kobiet przepiękne jaskry w kolorze fioletu i czerwonego wina i ile razy na nie nie spojrzę to mnie zachwycają

niedziela, 10 marca 2013

perełki

*"żywopłot" na ścianie pochodzi z doniczek :D

poniedziałek, 4 marca 2013

niewolnicy naszego wieku

No cóż świat wciąż zmierza w pewnym kierunku i już (?!) nie tylko ludzie oburzają mnie konserwatystkę swoim zachowaniem. Cóż przeżyć znaczy się przystosować. Przystosować do tego burdelu jakim są nasze miasta i ich okolice, do jedzenia śmieci i bycia naprawdę bezczelnym.
Wiewiórki w biały dzień bezczelnie patrzą Ci w twarz podjadając wygrzebaną ze śmietnika frytkę, lisy po zmroku przekopują śmietniki (niestety aparatu nie miałam ze sobą akurat tego dnia), a nawet zamiast tradycyjnego wykradania kur z kurnika wynoszą niemowlęta z domów (ale była chryja!)
O gołębiach wspominać nie będę...


A ja ostatnio jestem niewolnicą niebieskiego sera pleśniowego. M.uwielbia i smakuje mu wszystko co go zawiera, a ja trochę zbyt zmęczona jestem by myśleć kreatywnie. Więc:

sałatka szpinakowa z wołowiną w sosie z niebieskiego sera
ok 300 g wołowiny pokrojonej w kostkę
pół dużego opakowania liści szpinaku
2-3 marchewki
pół czerwonej papryki
pół kostki (ok. 100-150 g) sera z niebieską pleśnią
1/3 szklanki śmietany
masło

Wołowinę krótko podsmażyć na maśle, posolić popieprzyć, odłożyć (można do ciepłego piekarnika). Krótko obsmażyć na maśle marchewkę pokrojoną w  grube plastry. Odłożyć. Paprykę i szpinak opłukać pod bieżącą wodą, paprykę pokroić w paseczki. Ser pokruszyć, wrzucić na patelnię i zalać śmietaną. Podgrzewać i mieszać aż ser się rozpuści, dorzucić wołowinę i odgrzewać aż mięso będzie ciepłe. Układać na talerzach :szpinak, papryka marchewka, mięso z sosem.

niedziela, 3 marca 2013

rocznice

Maciej pojawił się na tym padole łez ćwierć wieku temu, a londyńskie metro ma go na koncie aż półtora (wieku).
Z okazji urodzin metra w muzeum transportu odbywa się wystawa najlepszych plakatów związanych z metrem. A że plakaty tfl są niesamowite, z jajem i zabawne, to chętnie wybraliśmy się obejrzeć 150 plakatów, które uznano za najlepsze.








 Nasz ranking wygrał plakat ze ślimakami. Niestety ciężko było mu zrobić zdjęcie, bo światła się w szybce odbijały...

Najwyraźniej przygotowują się już  także do dwusetnej rocznicy...





Z okazji urodzin M. tort musiał się pojawić nawet jeśli na imprezę nie było miejsca ani czasu.

tort cytrynowo-limonkowy
(biszkopt "rzucany" z tego przepisu)
5 jajek
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej

1/2 opak. serka mascarpone
1/2 opak śmietany kremówki

lemon curd* limonkowo-cytrynowy

sok wyciśnięty i skórka otarta z 1 1/2 cytryn i 2 limonek 
2 żółtka
2 jajka
100 g cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka oliwy

Wszystkie składniki na lemon curd, prócz oliwy umieścić w garnuszku (odłożyć łyżkę skórek do dekoracji) i zagotować, mieszając. Pogotować, mieszając, przez 2 minuty. Jeśli będą grudki przetrzeć przez sitko lub zmiksować blenderem. Dodać oliwę i znów pogotować przez 2 minuty. Ostudzić
Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodawać cukier, dalej ubijając. Dodawać po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki wymieszać, przesiać i delikatnie wmieszać do ciasta (ja to robię na bardzo wolnych obrotach miksera).
Tortownicę o średnicy 20 - 22 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wyłożyć ciasto. Piec w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjąć z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuścić je (w formie) na podłogę. Odstawić do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie wystudzić. Przekroić na 3 - 4 blaty.
Śmietanę ubić na sztywno, dodawać stopniowo serek , a pod koniec ubijania powoli lemon curd do smaku (może być konieczność trochę dosłodzić w stosunku do oryginalnego przepisu zmniejszyłam ilość cukru o połowę).
Biszkopt pokrojony na blaty posmarować resztką lemon curda, po czym przełożyć kremem i udekorować skórkami 

*ja zrobiłam z podwójnej porcji (3 cytryny, 3 limonki) z założeniem, że chcę, żeby mi kremu zostało na kanapki