środa, 27 lutego 2013

Zielony Poznań








Gardenia













sobota, 16 lutego 2013

obiad walentynkowy


Nie ma się czego obawiać. Nic różowego, czy czerwonego. Nawet niespecjalnie skomplikowany, czasochłonny czy trudny w wykonaniu...
Przepis z Kwestii Smaku, z moim dodatkiem szpinaku i świeżej mięty* i wymianą miodowego dressingu na miąższ maracui.

Szaszłyki z serem halloumi i figami
250 g sera halloumi
6 świeżych fig
kilka plasterków szynki parmeńskiej lub odpowiednika
po 2 garście rukoli, szpinaku
garść świeżych liści mięty
1 maracuja
skórka cytrynowa/zioła prowansalskie

Figi pokroić na ćwiartki. Każdą owinąć w pół plasterka szynki parmeńskiej. Ser pokroić w kostkę. Nadziewać na przemian figi i ser. Posypać tartą skórką z cytryny lub ziołami prowansalskimi. Grillować na grillu ogrodowym /patelni grillowej/piec w piekarniku (w 200* C przez około 12-15 minut) aż ser będzie zrumieniony a figi miękkie. Podawać na mieszanych liściach pokropionych miąższem i sokiem z maracui

*M.nie był miętą zachwycony ale ja uważam, że naprawdę dobrze pasuje

poniedziałek, 11 lutego 2013

hi, hello how are You ?


Dawno mnie tu nie było. Zwyczajnie się nie wyrabiam z życiem. Wracam do domu i padam na twarz, na gotowanie czasu ani siły nie ma. Praca ta ma zarówno kilka znaczących plusów i jak i kilka rażących minusów. Do tych ostatnich należą godziny, płaca i tempo w jakim drenuje mnie z sił witalnych, zaś do plusów należy moja wzrastająca zdolność do posługiwania się językiem angielskim, a także pozytywne wibracje w ekipie i ogólnie wśród ludzi. Gdyby ktoś mi miesiąc temu powiedział, że w siąpiącym deszczu będę pracując przechadzać się po londyńskich ulicach z uśmiechem na twarzy, nucąc, tańcząc i witając się z każdym przechodniem przez 6 godzin dziennie, to wyśmiałabym go bez litości. A tak jest. Uczę się wszędzie szukać pozytywów, nakręcać się na pozytywne myślenie, prowadzić small talk'i, a także zarządzać ludźmi, marketingu i ogólnie sporo o ludziach (zaskakująco grzeczni i pozytywnie nastawieni są londyńczycy).
Szkoda tylko, że gotować mam czas tylko w niedziele.
Tym razem szybki i nieskomplikowany, delikatny w smaku i lekki
 
Kurczak w tymiankowym sosie z różowego wina*
2 średnie piersi kurczaka (ok. 1/2 kg)
2-3 cebulki cukrowe ze szczypiorem (spring onions)
szklanka różowego/białego wina
suszony/liofilizowany tymianek (lub zioła prowansalskie)
spora garść świeżego tymianku
60 ml śmietany kremówki lub odpowiednika
czosnkowa oliwa lub oliwa + 1/2 ząbka czosnku

Na patelni na oliwie delikatnie podsmażyć  suszony tymianek, cebulkę (i ew. czosnek) pokrojoną w krążki (część szczypioru dodałam dopiero później). Piersi umieścić na patelni zakrzywioną stroną do dołu i smażyć pod przykryciem, na małym ogniu przez około 5 minut (jeśli cebulka się przypala ułożyć ją na kurczaku). Mięsko obrócić, dolać wina. Kiedy wino się zagotuje posolić całość, przykryć pokrywką, zmniejszyć ogień i dusić jeszcze ok 10 minut. Sprawdzić czy kurczak nie jest surowy (naciąć w najgrubszym miejscu i patrzeć czy sok wylatuje klarowny - jeśli tak kurczak jest gotowy). Odłozyć piersi a podgrzane talerze. Do pozostałego płynu dodać śmietany, drobno posiekanego świeżego tymianku zamieszać doprowadzić do wrzenia, doprawić do smaku polać piersi sosem.
Smacznego

*w oryginale kurczak był w sosie estragonowym z białego wina lub wermutu, a przepis pochodzi z "Kitchen" Nigelli