niedziela, 30 września 2012

o GMO

Znalazłam na demotywatorach taki oto filmik. Przedstawione tu fakty wyglądają przerażająco prawda?

Problem polega tylko na tym, że autorzy tego filmiku mówią półprawdy. GMO najczęściej wykorzystuje się do tworzenia roślin odpornych na pestycydy - prawda, ale nie prawdą jest, że organizmem genetycznie zmodyfikowanym są tylko rośliny i tylko modyfikowane pod względem odporności lub wytwarzania pestycydów. Jest tak najczęściej, ale to dlatego, że większość patentów na GMO posiadają firmy produkujące pestycydy ( a im się nie opłaca, żeby pojawiały się rośliny których nie trzeba opryskiwać czyż nie ?). Taki ziemniak Amflora on nie ma nic a nic wspólnego z pestycydami. Jest to odmiana ziemniaka przeznaczona do produkcji papieru, a modyfikacja polega na tym, że magazynowane w bulwie cukry to amylopektyny zamiast tradycyjnej skrobi ("normalne" odmiany do pewnego stopnia też magazynują amylopektyny, tylko tu odwraca się proporcje). Nie jest to ziemniak przeznaczony do spożycia. Dodatkowo taka kukurydza Mon 810 ( te dwa przykłady to jedne z 3 czy 4 modyfikacji dopuszczonych do hodowli w UE), produkuje białko, które łączy się z układem pokarmowym motylka zjadającego kukurydzę i powoduje jego śmierć, ale raczej nie można tego nazwać pestycydem.

Zresztą GMO jako technika jest tu tylko narzędziem i moim zdaniem demonizowanie tej techniki jest jak obwinianie młotka czy siekiery o wszystkie morderstwa popełnione z ich użyciem. Dobrze by było sobie też uświadomić, że tradycyjne odmiany hoduje się także z użyciem pestycydów (ktoś mówi, że jabłka niepryskane? Bzdura! Ciekawe jak radzi sobie  parchem [taka choroba]? Nie ma odmian parchoodpornych). Zgadzam się że należy badać rośliny na zawartość i pozostałości pestycydów, oraz pestycydy, ale dotyczy to nie tylko roślin GMO.

Dodatkowo fajnie by było stwierdzić, co jest w danym badaniu grupą kontrolną. Często grupą kontrolną = nie poddaną żadnemu czynnikowi są szczury karmione zupełnie normalną szczurzą karmą, podczas gdy szczury w grupie doświadczalnej dostają li i tylko kukurydzę GMO i nikt nie sprawdza jak czują się szczury jedzące przez całe życie li i tylko "zwykłą"kukurydzę. Zdawać by się mogło, że wykształceni naukowcy wiedzą, że monodieta nie jest zdrowa (i że, im dłużej jest się na monodiecie, tym skutki bardziej są opłakane), a i że nawet jeśli kupujemy produkty zawierające jakiś % GMO (zwykle dokładnie oznaczony np. w Europie trzeba oznaczyć wszystko powyżej 1% łącznej zawartości)  to nie żywimy się tylko nimi. Nie wspominam już o takim drobiazgu jak fakt, że pestycydów samych w sobie się nie je i wie o tym każde dziecko.

Nie twierdzę, że doświadczenia wykonane przez firmy produkujące GMO (firmy te są samym złem) są wykonane dobrze, ale wytykanie innym, że robią badania mające tylko i wyłącznie potwierdzić hipotezę jest czystą hipokryzją jeśli robi się dokładnie to samo.

I żeby nie było wątpliwości. Nie jestem fanką GMO uważam, że w dzisiejszym świecie w pogoni za pieniądzem wprowadza się wiele "innowacyjnych, wspaniałych ratujących świat" rozwiązań bez przemyślenia i przebadania jak to wpłynie na środowisko, nasze zdrowie i planetę. I że nad GMO powinno jeszcze przez jakiś czas prowadzić się niezależne badania. Najlepiej jeśli prowadzić je będą ludzie którym to wisi - nie będzie pokusy, żeby naciągnąć wyniki, pominąć jakiś czynnik, nagiąć prawdę.

Inne działania firmy Monsanto  (proponuję obejrzeć kilka filmików na Youtube) powinny skazać ją na szybki upadek, a daje się jej nowe narzędzia do ręki. Nie będzie to niczym dziwnym, jeśli skutki okażą się opłakane. Jednak fakt, że szaleńcy mogą zabijać ludzi za pomocą młotków nie oznacza, że powinniśmy zabronić używania młotków prawda?
Czy mam dodawać, co myślą moi nauczyciele, profesorowie wyższej uczelni o tych badaniach ?


Dzisiaj miało być o obiedzie urodzinowym mojej mamy, ale jak zobaczyłam ten filmik to coś się we mnie zapieniło. Nienawidzę jak się tak okłamuje ludzi mówiąc prawdę. Zwłaszcza, że  tu wcale nie tak łatwo powiedzieć: to jest kłamstwo. Nie jest kłamstwem, ale część prawdy, tylko wycinek symulacji nie jest też prawdą. Drażni mnie taka chora nienawiść, przekonanie o własnej świętości i nieomylności i nazywanie badań mających na celu udowodnienie własnych przekonań "prawdą naukową".

sobota, 29 września 2012

przeprowadzka

Od dnia wczorajszego mój adres zamieszkania zawiera słowo Londyn zamiast słowa Warszawa.
Trochę przerażające.
Mieszkamy blisko stacji pomp którą wzięliśmy za kościół (tylko czemu otoczony drutem kolczastym?!) i miejsca gdzie sypiają pociągi


 

 Na razie mamy w kuchni dokładnie: 1 wagę kuchenną (przywiozłam w bagażu podręcznym - na lotnisku się zdziwili), 1 miskę, 1 deskę do krojenia i sztućce. Czy ktoś zna miejsce gdzie można dobrze zjeść w pobliżu West Ham ?

sobota, 22 września 2012

Dzisiaj był Parking day.Nie wiedziałam,że to dziś a nawet gdybym wiedziała to zupełnie nie miałam czasu żeby się przyłączyć i znów mnie coś ominęło. Muszę przyznać, że te warszawskie nie za bardzo mi się podobają, wieje od nich prowizorką, niedbałością, ale sama idea mi się bardzo podoba, a opiera się ona na pokazaniu, że ogród, a wręcz mini park miejski może mieć nawet powierzchnię jednego miejsca parkingowego, więc nie zajmuje wcale dużo miejsca, prawda ? (klik)

niedziela, 16 września 2012

banan, beza, bita śmietana

Kiedy zobaczyłam ten wpis u Cukrowej Wróżki nabrałam strasznej ochoty na tort bananowy z bezą. Pomysł chodził za mną przez jakiś czas i czekał na okazję, więc w rezultacie wyewoluował w coś takiego:Prawdę mówiąc myślałam, że zawierając bananowy biszkopt i banana w plasterkach będzie bardziej bananowy (dlatego postanowiłam lekko złamać ten smak bazylią w bitej śmietanie, ale jej dałam za mało) i jako całość przepis nie będzie przeze mnie powtarzany, ale sam bananowy biszkopt jest grzechu warty (już zrobiłam drugi i zniknął w oka mgnieniu), a i bita śmietana z bazylią też może być ciekawym dodatkiem do deseru.

tort bananowy

2 banany
5 jajek + 2 białka (na beziki)
3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej + łyżka
1/2 szklanki brązowego cukru
opakowanie śmietany 30 lub 36 %
spora garść liści bazylii
100 g drobnego cukru

bananowy biszkopt: Białka ubić na sztywno, stopniowo, dalej miksując, dodawać do nich brązowy cukier (po łyżce), potem stopniowo dodawać mąki (ja zwykle przesiewam do miski, naprzemiennie z dodawaniem żółtek), po jednym żółtku (dodać 3, 2 nam zostaną), a na końcu 3/4 bardzo dokładnie rozgniecionego widelcem banana. Tortownicę o średnicy 20 - 22 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wyłożyć ciasto. Piec w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (jest to modyfikacja tego przepisu).
Pozostałe 2 białka bić na sztywno, stopniowo dodawać cukier i łyżkę mąki ziemniaczanej (można dodać troszkę soku z cytryny lub octu winnego) łyżką wyłożyć masę na papier do pieczenia (lub wycisnąć szprycą w ładne "kopczyki") piec w temp ok 150*C przez 15-25 minut
Ubić śmietanę, bazylię drobno poszatkować, wymieszać. Resztę bananów, pokroić. Zostawić kilka plasterków do dekoracji resztę rozłożyć na wystudzonym biszkopcie. Przykryć bitą śmietaną, dołożyć bezy (część pokruszyć) i plasterki zostawione do dekoracji.

słówko dnia to talk shop- rozmowy o pracy

sobota, 15 września 2012

jabłka? winne! I cytrynowa kruszonka

Taki milutki wypiek do sobotniej popołudniowej kawy czy herbaty, ale najlepszy popijany winem, które zostaje po "marynowaniu" jabłek - wychodzi taka jasna sangria.
Pomysł na jabłka marynowane w białym winie znalazłam we wrześniowym numerze "Kuchni", ale jak to ja zrobiłam wszystko po swojemu.

strucla z winnymi jabłkami i cytrynową kruszonką
przepis stąd, mocno zmodyfikowany
2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka
1 duże jajko
3 czubate łyżki cukru
1/4 łyżeczki soli
3 łyżki masła, roztopionego
7 g drożdży świeżych

2 jabłka
1,5 szklanki białego wina wytrawnego, lub półwytrawnego
2 łyżki stołowe cukru z prawdziwą wanilią i kardamonem
garstka goździków
skórka otarta z 1/2 cytryny

2 łyżki masła
4 łyżki mąki
3 łyżki cukru
starta skórka i trochę soku z cytryny

Zrobić zaczyn* dodać pozostałe składniki i wyrobić, pod koniec dodając roztopiony tłuszcz. Wyrabiać tak długo, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Przełożyć do miski, przykryć lnianym ręczniczkiem, pozostawić do podwojenia objętości (około 90 minut).
W tym czasie wino z cukrem i przyprawami zagotować, wrzucić pokrojone w grubą kostkę jabłka i gotować jeszcze pół minuty. Zostawić do ostygnięcia (w oryginale było na godzinę).
Kiedy ciasto wyrośnie, krótko je wyrobić (można podzielić na 2 części lub zrobić jedną dużą struclę). Rozwałkować na prostokąt o wymiarach 25 x 35 cm, lub trochę większy, delikatnie podsypując mąką. Na rozwałkowane ciasto wyłożyć nadzienie (czyli odsączone jabłka, wino można przelać przez sitko i spożyć pycha) tylko na środku, wzdłuż dłuższego boku. Ciasto zwinąć w roladę, składając na 3 części (pierwszą, dolną częścią ciasta przykrywamy część z nadzieniem, następnie składamy raz jeszcze, zwijając jak roladę; boki podkładamy pod spód).
Gotową struclę ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (lub ułożyć w okrągłej blaszce z kominkiem, albo keksówce), oprószyć mąką, przykryć lnianą ściereczką, pozostawić do ponownego wyrośnięcia (około 30 minut). Przed samym pieczeniem struclę naciąć wzdłuż ostrym nożem, prawie do samej blaszki nie przecinając końców strucli, należy zostawić około 5 cm z każdej strony nie rozcięte oraz posmarować jajkiem/żółtkiem roztrzepanym z 1 łyżką mleka, posypać kruszonką
Piec w temperaturze 190ºC przez około 30 minut, do złotego koloru. Wyjąć z piekarnika, po kilku minutach przełożyć na kratkę, wystudzić.

* dla nowicjuszy - podgrzać mleko (ciepłe, ale nie parzy w palec, ja zwykle zużywam całe podane w przepisie do tego celu), wsypać łyżkę cukru, 2 łyżki mąki, wkruszyć drożdże, wymieszać na jednolito. Odstawić w ciepłe miejsce bez przeciągów na jakieś 15-20 minut. Niekonieczne jeśli korzystamy z drożdży suszonych, ale wtedy używa się połowę ilości (4 g)

słówko dnia sth went pear -shaped - coś poszło nie tak jak było zaplanowane
(u nas kształt gruszki ma jakby ładniejsze znaczenie - z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt, zdefiniuj kształt gruszki [ Jaskier z Wiedźmina cytowane z pamięci])

czwartek, 13 września 2012

płytki



Może to temat trochę płytki, ale deszcz pada, zimno, a mną zaczynają telepać dreszcze. Dlatego wracam myślami do nieodległej jeszcze w czasie Hiszpanii i wszechobecnej glazury (zwykle zresztą bardzo pięknej), którą dekorowane są wszystkie możliwe powierzchnie. Nieodmiennie mnie to zadziwiało, bo płytki zastępowały znaki, obrazy sakralne, dekorowały domy. Można je było znaleźć pod stopami, zamiast szyldu, na ławce, a nawet na miejskich schodach i spodzie balkonu. O fontannach i patiach nie wspomnę.


znaki


szyldy

domy i spód balkonu

schody na osiedle

środa, 12 września 2012

tęsknię...


Tęsknię rozpaczliwie wręcz za M., ale tęsknię też już trochę za Warszawą, Pałacem Kultury i beztroskim życiem, chociaż przecież jeszcze tu jestem. Przeprowadzam się już i dopiero za 2 tyg. i jestem lekko przerażona.Na razie jednak mogę jeszcze robić zdjęcia jagodowego Pałacu zza szarej zasłony deszczu, podejrzliwie spoglądać na tęczę ze sztucznych kwiatów na Placu Zbawiciela (podobno stoi tam od czerwca) i piec serową struclę z jagodami.Serowa strucla z jagodami
przepis stąd, mocno zmodyfikowany
2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka
1 duże jajko
3 czubate łyżki cukru
1/4 łyżeczki soli
3 łyżki masła, roztopionego
7 g drożdży świeżych

Zrobić zaczyn* dodać pozostałe składniki i wyrobić, pod koniec dodając roztopiony tłuszcz. Wyrabiać tak długo, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Przełożyć do miski, przykryć lnianym ręczniczkiem, pozostawić do podwojenia objętości (około 90 minut).
Nadzienie z twarogu:
300 g twarogu półtłustego lub tłustego
1 żółtko (+ 1 i łyżkę masła jeśli rezygnujemy z ajerkoniaku)
kilka łyżek cukru (więcej jeśli rezygnujemy z ajerkoniaku), może być waniliowy
1/3 szklanki ajerkoniaku
garść płatków migdałowych
+ opcjonalnie 2-3 garści jagód (u mnie borówki amerykańskiej)

Przygotować nadzienie: wszystkie składniki włożyć do miski, rozgnieść (widelcem lub tłuczkiem do ziemniaków) i wymieszać (nie ma konieczności mielenia twarożku, dobrze smakuje, jeśli są wyczuwalne grudki).
Wyrośnięte ciasto krótko wyrobić rozwałkować na prostokąt o wymiarach 25 x 35 cm, lub trochę większy, delikatnie podsypując mąką. Na rozwałkowane ciasto wyłożyć nadzienie tylko na środku, wzdłuż dłuższego boku. Ciasto zwinąć w roladę, składając na 3 części (pierwszą, dolną częścią ciasta przykrywamy część wysmarowaną nadzieniem, na brzegu przykrycia dorzucamy rządkiem jagody, następnie składamy raz jeszcze, zwijając jak roladę; boki podkładamy pod spód).
Gotową struclę ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (lub ja u mnie ułożyć w okrągłej blaszce z kominkiem), oprószyć mąką, przykryć lnianą ściereczką, pozostawić do ponownego wyrośnięcia (około 30 minut). (Przed samym pieczeniem można struclę naciąć wzdłuż ostrym nożem, prawie do samej blaszki nie przecinając końców strucli, należy zostawić około 5 cm z każdej strony nie rozcięte oraz posmarować jajkiem roztrzepanym z 1 łyżką mleka, posypać kruszonką).
Piec w temperaturze 190ºC przez około 30 minut, do złotego koloru. Wyjąć z piekarnika, po kilku minutach przełożyć na kratkę, wystudzić.

* dla nowicjuszy - podgrzać mleko (ciepłe, ale nie parzy w palec, ja zwykle zużywam całe podane w przepisie do tego celu), wsypać łyżkę cukru, 2 łyżki mąki, wkruszyć drożdże, wymieszać na jednolito. Odstawić w ciepłe miejsce bez przeciągów na jakieś 15-20 minut. Niekonieczne jeśli korzystamy z drożdży suszonych, ale wtedy używa się połowę ilości (4 g)

P.S. słówko dnia to culture vulture - dosłownie sęp na sztukę, czyli ktoś obyty, kulturalny i na bieżąco