piątek, 29 kwietnia 2011

majówka

wyjeżdżam, jak nie umrę to może wrócę

P.S.
ten uroczy ortograf nie jest mojego autorstwa, podejrzewam poprzednią właścicielkę, mamę, ale przyznać eis nie chce

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

spóźniony post

Cóż nasze Święta zdominował rota-wirus. Doszło do tego że z 8 osób "na chodzie" zostały 3. Zaczęło się od babci, która źle poczuła się w Wielki Piątek i stwierdziła, że to kara za nie trzymanie piątkowych postów.
W sobotę "pościła" ciocia, a wczoraj ja i Żmij. Dzisiaj tata.
Więc nawet nie mam przepisów do zaprezentowania za bardzo.

Ale i tak : mokrego dyngusa !

czwartek, 21 kwietnia 2011

wczorajszy dzień



z tym "jutro" opisaniem zastosowania stokrotkowych łepków mi nie wyszło, gdyż wczoraj podpierając oczy na zapałkach redukowałam syrop, pakując w blogowy "słoik" jedno miłe wspomnienie na chude czasy. Ale to na końcu. Bo na początku dnia spotkała mnie niespodzianka i to ze strony najmniej spodziewanej czyli Państwa reprezentowanego przez Urząd Skarbowy. Weszłam, załatwiłam wyszłam w przeciągu 5 minut! serio

Ale zakupienie guzików okazało się znacznie trudniejsze. Jak już wybrałam model, to trzeba go było poszukać i nie znaleziono. Jak prawie się zdecydowałam na inny, to usłyszałam, że może bym wpadła popołudniu, albo jutro, bo później przyjdzie koleżanka, która bardziej się orientuje i może ona znajdzie. Trochę zła (może dlatego, że buty mnię uwierały) zastosowałam się do rady i tu kolejna niespodzianka. Znalazły się. Stałam się więc posiadaczką 14 ślicznych, czerwonych guzików (wykupiłam do cna), które przyszyję w miejsce niezbyt urodziwych brązowych guzików, ledwie wiszących* u mojego nowego płaszcza.

A w płaszczu będę chodzić na spacery, słuchać świergotu wróbli w krzakach i wdychać zapach czeremchy myśląc o Grechucie tak jak przy zbieraniu stokrotkowych łepków (choć było to znacznie bardziej meczące niż spacery) co prowadzi mnie znów do przepisu.



syrop stokrotkowy
( przepis stąd)
250g stokrotek
800 ml wody
1/2 - 1 nieobranej cytryny w cząstkach
400g cukru

kwiaty wrzucamy do miski, zalewamy wrzątkiem, dorzucamy cytrynę i odstawiamy. Następnego dnia odsączamy płyn przez gazę, dodajemy do niego cukier i redukujemy na wolnym ogniu aż syrop zgęstnieje




*niestety chińszczyzna, ale z drugiej strony jakby były przyszyte dobrze, to nie zdecydowałabym się na zmianę guzików mimo, iż te mi się nie podobają. Ale płaszczyk jest śliczny. Tak biję się z myślami, zwłaszcza w obliczu słabej jakości wykonania czy by sobie nie zakupić od razu i drugiego, by mieć jak ten się zniszczy. Nie będę musiała biegać po sklepach i szukać, no i wtedy już nie będę się natykać na panie w tym samym. Tylko drogi był :(

środa, 20 kwietnia 2011

mandala

misterne "rysunki" z piasku tak łatwe do starcia, zdmuchnięcia, skazane na zatarcie jak dobre wspomnienia. I dzisiejszy dzień z Anią i z Mają.
Niby nic: posiedziałyśmy u Ani, zjadłyśmy zapiekankę ryżową z serii wrzuć wszystko co masz pod ręką, dużo sera i będzie pycha (była). Obaliłyśmy Mateusza (wino, ale musiałam to właśnie w tej formie napisać), byłyśmy na lodach i w Mandali właśnie.

Zachwycałam się muralami, bananowym lassi (?) które zamówiła Maja i pociągałam mój sok pomarańczowo-limonkowy.
Choć zadziwia spójność tematyczna pod wodzą nagich biustów (ładnych nagich biustów) to twarze były ciekawsze i piękniejsze.




Choć ta szara z "afro" ma również fajny "tatuaż"


Mandala

ul. Emilii Plater 9/11
Warszawa

tel. 22 891 06 19

pierwsze truskawki


skusiłam się. I nic to, że drogie, że mało słodkie*, że w autobusie ze mną przecierpiały swoje, że musiały ze mną przesiedzieć w pracy jeszcze parę godzin i że za ich obróbkę musiałam zabrać się o 00.30 kiedy wróciłam z pracy. Jak to ja, nie wybrałam żeby je zmiksować i zrobić koktajl na śniadanie. Nie, ja musiałąm koniecznie zrobić truskawkowo migdałowe crumble Nigelli.
Nie żałuję, wyspać się mogę po śmierci, a ten zapach wynagrodził mi wszystko.
Na śniadanie zjadłam porcję, a po zajęciach, na kuckach, w spódnicy kaczym krokiem wędrowałam po trawnikach na kampusie urywając stokrotkom łepki.
Wariatka.
a na co mi stokrotkowe łepki pokażę jutro

truskawkowo-migdałowe crumble
500 g odszypułkowanych truskawek
50 g zwykłego cukru (ja dodałam mniej i waniliowego)
25 g mielonych migdałów (zastąpiłam marcepanem)
4 łyżeczki ekstraktu z wanilii

na wierzch:
110 g mąki
75 g zimnego masła pokrojonego w kosteczki
1 łyżeczka proszku do pieczenia (zapomniałam o nim i też było ok)
100 g migdałów w płatkach
75 g cukru demerara

truskawki wrzucić do żaroodpornego naczynia, raczej płytkiego, równomiernie obsypać cukrem, migdałami "spryskać" aromatem waniliowym i potrząsną ze dwa razy, żeby wymieszać.
Włączyć piekarnik na 200 *C, wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia i dodać masło, rozetrzeć na "farfoclowatą" kruszonkę a następnie wymieszać z migdałami i cukrem. Przykryć tą mieszanka truskawki i wstawić do piekarnika na około 30 min, aż wierzch będzie złoty z czerwonymi plamkami. Przed podaniem odczekać 10 minut, bo bardzo gorące.

Pachnie obłędnie, w czasie pieczenia i jedzenia, bardzo smakowite nawet z truskawek "takich niebardzo" i dość szybkie, mało pracochłonne

niedziela, 17 kwietnia 2011

egzotyka za rogiem


spełniło się moje małe, malutkie marzenie
odwiedzenie knajpki* na rogu, po drodze do Mai
i było dobrze (choć nie tanio) mimo wielu negatywnych o niej opinii
w internecie

do tego dodałam kwiat bananowy** i taki sernik Nigelli
a na obiad były cykorie zapiekane w beszamelu*** rodem z Amelii

sernik bananowy
"Kitchen" Nigella Lawson
4 średnie b.dojrzałe lub przejrzałe banany
60 ml soku cytrynowego
700 g kremowego sera białego w temp. pokojowej (na sernik)
6 jajek
150 g jasnego brązowego cukru (ja dodałam 1,5 łyżki zwykłego)

spód (mogą być zmielone ciasteczka z masłem, lub standardowe ciasto kruche, u mnie to drugie)
ew. sos karmelowy lub masa krówkowa

1. przygotować sobie spód (ciasteczka zmielić z masłem 250g ciastek na 75 g masła ew. wykonać ciasto kruche i podpiec)
2. rozgrzać piekarnik do 170*C i zagotować wodę w czajniku
3. rozgnieść banany widelcem na dość gładką masę, dodać sok cytrynowy i odstawić
4. rozpocząć miksowanie sera, dodawać kolejno po jednym jajku, następnie cukier i banany
5. wylać masę serową do wyłożonej podwójną warstwą papieru lub folii tortownicy (śr 23 cm) w której znajduje się spód
6. wstawić tortownicę do większej formy, którą następnie wypełnić wrzątkiem, mniej więcej do połowy wysokości tortownicy. wstawić do piekarnika
7 piec około 1 godziny + ew 10 minut
8 studzić "obrawszy" z form, Nigella poleca pozostawić przez noc w lodówce i podawać z sosem karmelowym

cykoria zapiekana w beszamelu
przepis na beszamel pochodzi z "Kuchni Miriano" reszta to moja radosna twórczość
4-5 niedużych cykorii sałatowych
sos:
100 g masła
3 łyżki mąki pszennej
1 litr mleka
gałka muszkatołowa, sól, pieprz
ew. parmezan do posypania

masło z mąką utrzeć w rondelku na gładką masę, postawić na ogniu i rozpuścić mieszając. Wlewać powoli i stopniowo gorące mleko ( cały czas mieszając!). Gotować ok 10 minut, doprawić gałką, solą, pieprzem.

cykorie umyć, przekroić na pół (szybciej się upieką) i ułożyć w żaroodpornym naczyniu, zalać gorącym sosem i wstawić do nagrzanego piekarnika, piec 15-20 minut(lub aż będą miękkie) w temp. 150*C przed podaniem posypać parmezanem


*Dżonka
Hoża 54
Warszawa
**trochę przekwitły i niezbyt reprezentacyjny
*** M. stwierdził że smakują jak gorzkawe szparagi. Myślę, że to niezła charakterystyka

P.S.
"Zabrałam żakiet babci i jest super, choć trochę zapierdala naftaliną. Ale przez to czym spaliłam sobie włosy i tak nie czuję"
z dedykacją dla Ani i Mai

sobota, 16 kwietnia 2011

wiosna w mieście





trochę zmęczona jestem, trochę smutna, trochę wesoła
kwiecień plecień
a ciastka pyszne, cudne, choć mogłyby być troszkę mniej słodkie.
jutro zrobię nową partię (zwłaszcza, że marcepanu dostałam od Mai chyba z pół kilo)

marcepanki
z tego przepisu, cyt.

  • 130 g masy marcepanowej
  • 60 g drobnego cukru
  • 90 g miękkiego masła
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
  • 2 żółtka
  • 1 łyżeczka ekstraktu z migdałów (lub pół łyżeczki aromatu migdałowego) - ja użyłam waniliowego, bo nie miałam

Wszystkie składniki umieścić w misie miksera i zmiksować na gładkie, miękkie ciasto. Formować w dłoni kulki wielkości małego orzecha włoskiego, kłaść na blaszce w odstępach (ciastka urosną). Widelcem zrobić wzorek w kratkę.

Piec w temperaturze 190ºC przez około 12 - 14 minut do złotego koloru. Wystudzić na kratce.


Dobranoc.

środa, 13 kwietnia 2011

pada

zmoknięty bocian wygląda jakby zastanawiał się po jaką cholerę wrócił z Afryki do tego mokrego i zimnego kraju
strzęp futerka i krew na drodze przypominają o tym, że potrącono tu wczoraj kota
i porzucony miś

czy mam talent do komplikowania sobie życia ?

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

obiad prawie z Nigelli


wypiłam dziś najdroższą kawę w moim życiu (doliczając cenę mandatu)
pojechałam z rodzicami na zakupy i przeraziłam się sumą jaką mamy zapłacić, choć na nich nie zrobiła większego wrażenia
zrobiłam obiad
według Nigelli
prawie

ryż kokosowy*
300g ryżu basmati lub tajskiego
4 cebule cukrowe, lub szczypior z 4 cebul, pokrojony w krążki
2 łyżeczki nasion czarnuszki (Nigella damascena)
400 ml (1 puszka) mleka kokosowego
600 ml wrzątku
1 łyżeczka soli/ do smaku
sok z jednej cytryny/do smaku
łyżka oleju czosnkowego

rozgrzać olej w patelni lub woku, dorzucić szczypior i nasiona czarnuszki, podgrzewać przez około minutę mieszając. Dorzucić ryż i wymieszać tak by pokrył się warstewką oleju i dokładnie wymieszał w resztą zawartości. Mleko kokosowe wlać do menzurki i dopełnić wrzątkiem do litra. Zalać ryż kokosowym wrzątkiem i dodać soli. Wymieszać całość w garnku, przykryć pokrywką i gotować na wolnym ogniu około 15 minut od czasu do czasu mieszając. Wciągu tego czasu ryż powinien wchłonąć cały płyn i być gotowy do podania. Należy go tylko doprawić solą i sokiem z cytryny.

Bardzo smakowity tylko należy uważać z ilością czarnuszki, która jest ostra i nie każdemu może smakować. Do ryżu był wiosenny kurczak, z pewnymi zmianami, z braku niektórych produktów.

wiosenny kurczak*
140g drobno-pokrojonego boczku/słoniny wieprzowej lub pancetty
12 kawałków kurczaka (przepis mówi o takich z kośćmi) [u mnie były 4]
1 por [zastąpiony połówką cebuli ze szczypiorem]
1 seler naciowy [ 1 nieduża cukinia pokrojona w kostkę]
3 ząbki czosnku drobno posiekane
łyżka oleju roślinnego
500ml wytrawnego cydru [zastąpiony szklanką piwa, szklanka soku jabłkowego]
300 g mrożonego zielonego groszku
łyżka musztardy Dijon [zrezygnowałam]
2 małe główki sałaty drobno pokrojone [1/2 kapusty pekińskiej]
estragon [brak]

olej rozgrzać na dużej głębokiej patelni lub w casserole, wrzucić boczek, lub zamienniki i podsmażyć aż się zarumieni i zacznie "puszczać sok". Dodać kurczaka, obsypać go boczkiem i smażyć na wolnym ogniu przez około 5 minut, obrócić i dodać seler, czosnek i pora wymieszane wraz z pieprzem i estragonem. Dać mieszance kolejne 5 minut, a następnie wlać cydr i dorzucić zielony groszek. Przykryć pokrywką, gotować na małym ogniu około 40 minut (sprawdzać co jakiś czas. Odkryć, wmieszać musztardę (o ile się chce) dorzucić pokrojoną sałatę i podgrzewać jeszcze chwilę by całość serwowana była ciepła

*oba przepisy pochodzą z "Kitchen" Nigelli
mogą w nich być błędy bądź kulawizny językowe jakoże mój egzemplarz jest prezentem od M. z Anglii i tłumaczyłam sama. Wprawdzie rozumiem co do mnie piszą i mówią, tłumaczem jestem jednak raczej marnym i raczej początkującym.
Practice makes a master

piątek, 8 kwietnia 2011

łapki łapki




mokro
wiatr dmie i huczy, wciska się w szczeliny,
rzuca o szybę wielkie krople deszczu
będę musiała je umyć
ubłocone kocie łapki na pościeli i świeżo wymytej podłodze
i morelowe, misiowe łapki niejako na pocieszenie

misie łapki (przepis stąd, cytuję)

ciasto:
2 szklanki mąki (300g)
125g masła
250g mascarpone
1g soli
łyżeczka cukru
+ żółtko i gruby cukier do posypania ciastek

nadzienie morelowe (prawie z Birdbath):
250g suszonych moreli
50g dżemu morelowego
75ml likieru morelowego lub 1/2 szklanki białego słodkiego wina

Ciasto: Make wsypać do miski, dodać sol, cukier a następnie miękkie masło, bardzo dokładnie posiekać. Dodać mascarpone i dokładnie wymieszać, ciasto zarobić w kule (można zawinąć w folie i wstawić do lodówki na 1-2 godziny).
Nadzienia: Składniki nadzienia (bez alkoholu) umieścić w rondelku, dolać 1/2 szklanki wody, gotować na małym ogniu 15 minut. Następnie dolać wino/likier i gotować minut parę, aż praktycznie cały płyn odparuje. Nadzienie ma być dość suche, by nie wypływało z ciastek.
Następnie ciasto podzielić na 2 części, wałkować na kształt prostokąta o grubości 4mm, wykroić 14x7cm paski, na środek położyć łyżkę nadzienia, skleić boki, naciąć misie pazury, posmarować żółtkiem, posypać grubym cukrem, piec 15-20min w 175*C. Zajadać myśląc o pluszowych misiach.

niedziela, 3 kwietnia 2011

chciałabym być dżdżownicą

- mamooo ! Czy dżdżownice miewają okres?
- A czemu miałyby mieć?
- A czemu my mamy mieć ?
- I tak już nie będziesz dżdżownicą więc wstawaj...



no więc wstałam, upiekłam babkę piaskową z tego przepisu i poszłam na pierwszy, tegoroczny rower połączony z piknikiem i na ściankę z moim ukochanym mężczyzną
i choć wszystko mnie boli, to przestałam już żałować, że nie jestem jednym wielkim jelitem (dżdżowniaca)
a wczoraj byłam na spacerze, po Muranowie


babka piaskowa ma ciekawą konsystencję i choć nie zachwyca, to jest całkiem ok, lekka i słoneczna

babka piaskowa
cyt. za dorotus
Składniki:

* 5 jajek
* 1 szklanka drobnego cukru do wypieków
* 1¾ szklanki mąki (skrobi) ziemniaczanej (lub skrobi kukurydzianej)
* 200 g masła
* 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia (1 łyżeczka = 5 ml)
* otarta skórka z 2 cytryn lub ulubiony ekstrakt lub aromat zapachowy


Formę o pojemności 2,6 litra wysmarować masłem, wysypać kaszą manną lub bułką tartą (bezglutenowcy np. zmielonymi migdałami bez skórki).

Jajka (w całości, nie oddzielamy białek od żółtek) umieścić w misie miksera. Ubić na jasną, bardzo puszystą masę (końcówką do ubijania białek), przez kilka minut. Masa powinna być naprawdę bardzo puszysta i nawet więcej niż podwoić objętość, co zadecyduje o udanym wypieku i braku zakalca. Stopniowo, łyżka po łyżce dodawać cukier i dalej ubijać.

Mąkę ziemniaczaną wymieszać z proszkiem do pieczenia, przesiać. Dodać do masy jajecznej i wymieszać, do połączenia. Dodać skórkę lub ekstrakt, wymieszać.

Masło roztopić w garnuszku, wrzące wlać do ciasta, zmiksować tylko do połączenia.

Ciasto przelać do przygotowanej wcześniej formy (nie powinno zająć więcej niż 2/3 wysokości formy, inaczej 'ucieknie'; babka bardzo rośnie).

Piec w temperaturze 170°C przez około 50 - 60 minut (pierwsze 30 minut w temperaturze 160ºC), do tzw. suchego patyczka. Wyjąć z piekarnika, po kilku minutach wyłożyć na kratkę, by przestygła. Przed podaniem oprószyć pudrem.